26 sierpnia 2014

Dzisiaj zabieram was do Fort Edmonton Park. W końcu. Co to jest? W skrócie jest to sztucznie zbudowane miasteczko pokazujące Historię Edmonton na przestrzeni wieków. Nie brzmi może jakoś super interesująco ale wbrew pozorom miło było zobaczyć historię od trochę innej strony.
No to jedziemy na wycieczkę.

Na początek zabieram was na wycieczkę pociągiem przez pola góry i tak dalej, aż do wesołego miasteczka prosto z przeszłości.

Możecie mi wierzyć (albo i nie) na słowo że ludzie którzy tam byli nie wyglądali jak Ci z XXI w

 

 Idziemy dalej i dochodzimy do starych samochodów, które przyznam szczerze nie zachwyciły mnie jakoś specjalnie, ale ciekawsze zostawmy na potem. 

Dużo chodników, tak je też lubię. Po drodze spotkałam tramwaj który podobno jest stary, na pewno w kanadzie, ale mogłabym prawie przysiądź że jeszcze jakiś czas temu widywałam taki w Krakowie :)




Dalej apteka i kino które totalnie mnie zaskoczyło.

Mogę szczerze powiedzieć że byłam w kinie 7D a przynajmniej tak sądzę. Poszliśmy na 15min film o historii Edmonton. Zapowiadało się nudno, stare napisy, jakieś rysy na ekranie. A później śnieg, grzmoty, trzęsienie i inne rzeczy mniej lub bardziej spotykane w kinie. Anyway byłam pod wielkim wrażeniem.


 



Dalej dochodzimy do miejsca od którego właściwie powinnam zacząć moją historię. Czyli po prostu gród. Można powiedzieć. Wszystko z drewna. Stare beczki, skóry i innej pierdoły. Ciekawie.

 Tak jak widać wyżej trochę dziwaków można było spotkać.

Stara kawiarnia z bilardem, barem i innymi takimi.

Ostatnia przejażdżka pociągiem i wracamy do domu.

Droga do domu. Niby wielka Kanada, niby miasto. A bardziej zielono niż w Polsce.


Fort Edmonton Park
11:37

Fort Edmonton Park

16 sierpnia 2014

Wpadłam w małą zakupohologię czy coś..więc nie zdążyłam jeszcze wybrać zdjęć z Fort Edmonton Park dlatego dodam po prostu kilka zdjęć z tego tygodnia. Wiecie takie moje pierdoły. Tak więc Fort Edmonton się tworzy. Może coś o tutejszych sklepach jeśli jesteście ciekawi. A już w poniedziałek jedziemy dalej. Także nie mogę się doczekać. Na zdjęciach właściwie tak jak można było się tego spodziewać jedzenie. nic nowego. Enjoy. :)



Pumpkin Pie. Czyli jak pewnie wiecie ciasto z dyni. Zachwycić mnie niestety nie zachwyciło, spodziewałam się trochę innego smaku. Miało być bardziej słodkie przynajmniej w mojej głowie..

Owoce, owoce i jeszcze raz owoce. Tego tłumaczyć nie trzeba. Gdyby to było dla mnie dobre najchętniej przeszłabym na dietę owocową.


Yeap czym żeby była moja wizyta w Kanadzie bez chociaż jednego zdjęcia nieba, słońca i chmur. No dobra na jednym zdjęciu się nie skończy ale zacznijmy od tego niepozornego sunset.

Wino, winogrono. Do tego trzeba dorosnąć. Nie nie mówię o winogronach. 


Chcielibyście zobaczyć post o tutejszych sklepach? 


Week.
11:54

Week.

11 sierpnia 2014

W Edmonton jestem jeszcze tydzień, później przeprowadzka bliżej oceanu. Dziś krótka relacja z festiwalu na którym byłam w mijający tygodniu. A mianowicie Heritage Festival Edmonton. W skrócie jest to festiwal na którym można śmiało powiedzieć że ludzie z całego świata przedstawiają nam swoją kuchnię, kulturę,sztukę.. Od Japończyków po Peruwiańczyków. Znalazło się też miejsce dla Polaków. Ciężko byłoby by nie zgadnąć co oferowali. Pierogi i Kiełbaski. Tak Polsko :) Wszystko odbywało się w największym parku w Edmonton i było z pewnością miejscem w którym chciałam się znaleźć. Ostatnio zresztą czytałam o jakimś miejscu w Wielkiej Brytanii gdzie można zjeść kuchnię z całego świata.
Cały park sam w sobie jest ogromny i niesamowicie zielony. Zresztą całe Edmonton jest jak jeden wielki las iglasty a nie 2 największe miasto w prowincji.


Każde państwo miało taki oto namiot. W zależności od tego ile chcieli zaprezentować i oczywiście od liczebności ludzi tego pochodzenia w Edmonton każde państwo miało określoną liczbę namiotów. Polska miała tylko jeden ale Chiny miały trzy.

Od początku zresztą marzyło mi się spróbować jedzenia z Chin. Skończyło się na to że wypiłam tylko smoothie z liczi. Bo kiedy zrobiłam się głodna były tam tak ogromne kolejki że mój żołądek nie wytrzymałby tego oczekiwania.

Zresztą szkoda, że mam tak mały żołądek bo chciałabym spróbować wszystkiego a wypiłam tylko wyżej widziane smoothie, makaron z Italii i Falafel czyli.. właściwie do dziś do końca nie wiem co tam było. Było coś przypominające kotlecik który w środku miał zieloną papkę. W sumie to chyba jakieś groszki. Warzywa, sos i coś pomiędzy chlebkami pita, naleśnikami i tortillą :)

Trochę więcej kolorów. Sukienki w każdym kolorze tęczy do wyboru do koloru, koraliki, posążki.. I coś jak instrument grający, trochę naciągając można powiedzieć radio.



I coś co spodobało mi się prawie najbardziej na całym festiwalu. Nie nie mówię o jedzeniu. Jedzenie jest niekwestionowanym liderem. Czyli smoko-psy. Przywieźli je ze sobą Chińczycy z Hong-kongu którzy mieli swój własny namiot. Były przecudowne, a te ruchy w rytm bębnów. Szkoda że nie nagrałam zbyt dobrego filmiku bo bym go tu wrzuciła. Aczkolwiek to nawet by tego nie oddało.

 I oczywiście tradycyjne zdjęcie nieba. Zanim tu przyjechałam dowiedziałam się że w lecie w Edmonton jest zazwyczaj naprawdę śliczne niebo. So there it is :)

A tutaj namiastka downtown w Edmonton.

A wy byliście kiedyś na festiwalu takim jak ten? Wiecie o jakimś innym kraju w jakim się odbywa?

Heritage Festival Edmonton
11:58

Heritage Festival Edmonton